Ko(s)miczny Koszalin

Nie tak dawno, korzystając z powtórek, nadgoniłam sobie w większości przegapioną Mazurską. Okazuje się, że na okazję do nadrobienia drugiej dużej letniej imprezy – Koszalina – nie trzeba było aż tak długo czekać. Oczywiście znowu sprowadzę całą relacyję do garści w miarę chronologicznie ułożonych spostrzeżeń i komentarzy, bo leń straszny mnie dopadł.

 

– Piosenki zawsze mieli fajne, ale w tym roku kawałek na wejście bije tekstem wszystko.

– Jak ktoś umie, to i nawet z miski, waciaka i srebrnej farby w spreju zrobi szałowy kostium 😀

– Scenografia pełną parą, to lubię! Aż zapałałam chęcią posiadania miniaturki tych świecących grzybów.

– Niezbadane są reakcje tłumu jak dla mnie, zaiste… Żeby było jasne – na Moralnych, bliżej początku. Co ich tak rozbawiło, kręcąca się Pakosa czy charający Góral?

– Zaręczam, jeżeli jeszcze raz usłyszę śmiech Pakosy, to wniosę o zakneblowanie jej.

– To dziwne. Niby Moralni się nie zbłaźnili jak to zwykle robią, ale i tak czegoś zabrakło. Podobnie jak to, że ludzie wyli ze śmiechu w momentach, które wydawały mi się takie… nijakie. Ale to już apropos tego, co dwa myślniki wyżej chyba.

– Skład tarczy kosmicznej mnie powalił xD

– Młodzi… cholera, też mi czegoś brakowało. Trochę to było takie wymuszone jakby. W ogóle ostatnio mam wrażenie, że idą na łatwiznę i budują numery na oczywistych oczywistościach (tak, piosenka o stacji też pod to podpada IMHO). I nie wiedzieć, czemu postać Koróla zalatywała mi mrumrowym Maciejem z Zadupia. Ale, chociaż wstyd przyznać, odpowiedź na pytanie: „Aaaa, to wy ufoludki!” rozbawiła mnie… No i jeszcze „galerianie z Jyska”, ale tutaj chyba już się nie mam czego wstydzić, bo to akurat im się udało. W przeciwieństwie do puenty – Nowakowa w złym znaczeniu tego pojęcia, niestety.

– O wilku mowa. Piosenka o stacji. Jakby patrzeć pod kątem muzyki, to ok. Pod kątem wokalu Banana – świetnie. Pod kątem tekstu – jest parę zgrabnych rymów. Ale jeśli chodzi o tak zwane przesłanie, to… idźcie do domu. Może i pracownicy stacji benzynowych są zachwyceni, ale nie sądzę, żeby to był jakiś sensowny target dla kabaretu – zwłaszcza takiego, który jeszcze jakiś czas temu pretendował do miana kabaretu z ambicjami. Aha, i jeszcze jeden złośliwy przytyczek, ale chyba dosyć słuszny – słychać, że Robert nie nadąża. Skoro nie daje rady ze śpiewem, to niechaj, u licha, nie śpiewa. Albo weźta go w obroty, żeby się tego jednego czy dwóch fragmentów wyuczył. Chociaż pewnie nic z tego, bo raczej nikomu już na tym nie zależy. W końcu wyjdzie, pupą pokręci w takt muzyki i wszystko jest zajebiście, ne?

– Lubię Dańca.

– W gruncie rzeczy doszłam do wniosku, że KSM-owe Euro nie przejadło mi się tak, jak może się przejeść skecz (czytaj: nie ma odruchu Mariolki, czyli rzucania czym popadnie w ekran). Co nie zmienia faktu, że do 2012 nie wytrzymam. Nawet takie kawałki jak „Ta droga jest stara” czy cała część o taktyce kiedyś mi bokiem wyjdą. Ale póki co… bawię się 🙂 Btw. co do zapowiedzi grania tego aż do mistrzostw, to mam poważne wątpliwości. Jak na moje oko wcześniej piszczactwo zdąży ich zjeść z butami.

– Podobno przebojowa premiera Moralnych „Wylęgarnia Smaku” raczej mnie nie porwała, chociaż też nie było żenady. I jeden zasadniczy plus – wreszcie prawdziwa nowość, a nie odgrzewaniec raz czy dwa pokazany w „Tygodniku”.

– Kocham Wyrwigrosza, ale chyba mówiłam to przy okazji Mazurskiej. I tak btw. Maurycy wcale Andrzejowi wokalnie nie ustępuje.

– Naprawdę zaczynam lubieć Cześki.

– Podobnie Nowaki, co nie zmienia faktu, że piosenka im nie wyszła. Niby temat jasny, a po odsłuchaniu nie mam pojęcia, o co im chodziło. Za to załapałam, skąd ostatnio taki napływ nowych fanów mają – Kamil rozbiera się do majtów.

– Skecz Chateletów o patologicznym tatusiu nawet po obejrzeniu live w Jeleniej mnie nie bawi.

– Za to skecz Raków o Mikołaju nawet bez znajomości wersji live mnie śmieszy do łez 😀

– A, jeszcze afrykańska kapela. Nie no, na przełamanie klimatu może być.

 

I w sumie… To chyba dość jasne. Koszalin lepszy od Mazurskiej był. Co zabawne – podczas, gdy wszyscy traktowali nadmorską imprezę jak ubogiego krewnego tej z Mrągowa, ja od paru lat odczuwałam większą słabość do festiwalu organizowanego przez Konia Polskiego… A tu nagle ah, olśnienie. No cóż. Wydaje mi się, że dla wielu podstawowym problemem, jaki widzą w corocznym dziele duetu Malinowski & Sierański, jak i w nim samym, jest zbyt wysoka średnia wieku. Tak. Ja wiem, że numerki na liczniku nie mają nic do ilości talentu (co najwyżej na plus), ale są tacy, którzy tego nie wiedzą. Pewnie ci sami, dla których słowo „talent” ma podobne znaczenie jak w tzw. „talentach Mako” w amerykańskim dubbingu Sailorek. Ale ciii, nie zajmujmy się patologiami. Koszalin w tym roku pokazał, że można jeszcze zrobić dobry, trzymający się kupy i w gruncie rzeczy przyjemny kabareton. Jakkolwiek tradycyjnie nie wiem, o ile powtórka została skrócona. Jakby mi ktoś mógł powiedzieć/przypomnieć, to byłoby mi bardzo miło.

 

Aha. Od razu się przyznaję, od wysokości Chateletów musiałam skakać między Koszalinem, a początkiem nowego sezonu „Spadkobierców”. No cóż, wypościłam się przez wakacje… I było dobrze jak zwykle, a momentami nawet mocno („Wsadź na drzewo! Wsadź na drzewo!” xD), na scence Salety się obśmiałam, ale niestety ostatnio zauważam u siebie przykrą przypadłość – samo oglądanie już mi nie wystarcza i mam ochotę osobiście spróbować czegoś takiego. Niekoniecznie „Spadkobierców” właśnie, mogłoby być coś innego na podobną modłę. Teraz impro w modzie, a że Polacy nie gęsi i swój styl mają, fajnie by to mogło wyglądać. No. Ale to już taka moja mała utopia. 16. Festiwal Kabaretu w Koszalinie z uśmiechem uznaję za zaliczony.

4 myśli na temat “Ko(s)miczny Koszalin”

  1. Z tego co pamiętam wyleciały: Monolog Piaseckiej, skecz Chateletów o taksówkarzu, Nowaki o dresiarzu i jego zbrzuchaconej siostrze, piosenka Raków, Cześki o salonie samochodowym, cały występ Widelca (na szczęście), monolog Rybarskiego, oraz Wieczór Kawalerski KSM i (ostatni skecz na tym festiwalu) miniaturka o RMF Młodych.I bum… To są wszystkie skecze z Koszalina, które poszły pod nożyczki. Polecam te dwa monologi, bo reszta znana z TV.

    1. No tak. Popisałam się niezłą sklerozą, bo przecież udało mi się „końcówkę”, tj. od skeczu Raków o Mikołaju obejrzeć live i faktycznie, większość wymienionych kojarzę – Nowaki, Czesuafy, Chateletów i Młodych. I chyyyba Widelca, ale pewności nie mam.Nadrobię bezwzględnie, zwłaszcza Piasecką, bo monolog Rybarskiego to chyba ten sam, który był na 15-leciu KpW 😉

  2. Wezmę w obronę śpiew Roberta przy „Na stacji”, od początku prób z tym numerem były ogromne problemy sprzętowe (bo chłopaki nie chcieli statystów) i przez to wkoło tego numeru zrobiła się straszna nerwówka i w końcu wyszło jak wyszło, nie jego wina.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *