Neo-Nówka i spółka znów pod choinką

W tym roku Neonsi też zrobili program świąteczny. I bardzo dobrze, bardzo. Wszak lubię dostawać trafione prezenty, a ten zawsze przypada mi do gustu 😀 Żeby nastrój pozostał miły, świąteczny i radosny postanowiłam zrobić to samo, co rok temu. To znaczy pomijać milczeniem wszystko to, co wypadnie głupio, żenująco i słabo. A szansa istnieje, bo tak jak w zeszłym roku zaproszono Paranienormalnych, a ponadto Smajle 😛

 

Niektórzy wcześniej obstawiali, kto zostanie Mikołajem. Ktoś przeczuwał Romka, telewizyjna zajawka sugerowała Radka. I wyszło, że faktycznie tak się stało – Santa Clausem został kolega Bielecki. To w sumie było do przewidzenia – w końcu ma ku temu idealne warunki fizyczne… xD Piosenka świeża na początek, dosyć fajna, chociaż choreo z przewrotkami też niezłe 😀 Poza Świętym mamy jeszcze elfa Przekręcika w osobie wystrojonego na zielono Gawlina i Śnieżynkę… czyli Romana z moherowym głosikiem xD Zapowiada się minimum zabawnie 😀

Ani Mru Mru przyniosło ryjkowy skecz z zupką. Btw. zupa autentyczna, bo paruje 😀 Może alby nie urywa, ale jest parę tekstów, które wywołują u mnie wielkiego banana na twarzy… no, nie tak wielkiego jak gospodarze, ale dużego. Chociażby pomysł, gdzie kupić dom… taki czarny humorek 😀

Gawlin w sosie wrednym (lubimy to, oj lubimy!), Ada jako ślepa sekretarka, a do naprawy sań (zepsuły się… no same się zepsuły :P) fachowcy z Polski, których pilnować trzeba. Jeden o wyglądzie Romciucha, drugi takiego jednego Igora… I niech mi nikt kitu nie wkręca, że się Roman nauczyć śpiewać nie może, bo coś tam już umie… nucić 😛

Słyszę: premiera. Potem głos Radka-komentatora. Nie wierzę. O nieeeee. Niemieckie siatkarki w TV! Oto teraz zrozumiecie, skąd moja głęboka miłość do tego skeczu i tych postaci 😀 Wprawdzie od mojego „pierwszego razu” z uroczymi Niemkami sporo się pozmieniało, ale kwintesencja ta sama. Poskładać się można ze śmiechu… 😀 Ba. Nawet esemesa dostałam: „Coś czuję, że mi ten program zryje banię…”. Ano możliwe. Bardzo możliwe 😀

Gawlinowy Przekręcik ujawnia coraz większą agresję. A mi coraz milsze jest to novum 😛

Teraz powinnam zamilknąć. Ponieważ świąteczna ryba, jaką miałam na talerzu, została już przeze mnie zeżarta, zapycham się chlebem i nic nie mówię. Chociaż się dziwię. Jest jak na nich całkiem nieźle. Tak… dobrze nawet. Boże. To jakaś magia świąt. Nie wierzę w to, co piszę. Paranienormalni i dobry skecz, niby oksymoron, a jednak do tego doszło. Ludzie kochani, cud.

Tytułowe problemy świętego Mikołaja narastają. Prezenty wcięło, a robotnicy z fabryki zabawek strajkują. Obejrzeli w TV nie to, co trzeba… xD Panna Adriana donosi o spadku poparcia. I cóż tu robić? Zrelaksować się przy Mikromusic. No cóż, z racji faktu, iż ich frontman gra w Żarówkach, to łatwo ich było sprowadzić 😀 Pomimo, że stale lobbuję na forum Neonsów o głosowanie na ich piosenki na Liście Przebojów Trójki nie porywają mnie zbyt. Jakoś wywołują u mnie chęć zapadnięcia w sen zimowy w środku lata. Za smętnie grają, ot 😛 Ale że to koniec pierwszej części, to nie muszę się zbyt nad tym skupiać. Idę po colę.

 

Oto i część druga, tadą! I uwaga, uwaga… pani Wandzia wjeżdża na taśmie produkcyjnej 😀 Czyżby to był ów „PR-owiec”, który ma ocalić autorytet Mikołaja? Kto wie. W końcu kłopoty i podrywanie orkiestry to jej specjalność 😀 Na szczęście tym razem markowa torebka przetrwała dzikie tańce. A Przekręcik w ramach wymuszonego prezentu daje Mruczaki. Salon tatuażu, okej. Niby znane. Niby średniawe. Ale chwila. Coś jest nie tak… O shit. Nie wierzę własnym oczom. Jabbar jako wychuchany pedałek. Niemożliwe 😀 W Teatrze Polskim owacja, u mnie mały zgon. Toście strzelili, skubani 😀 Myślałam, że po Bubie (fu) coś takiego mnie nie rozbawi, no, ale nie w wypadku kogoś, kto dotychczas wydawał mi się być stuprocentowym kabaretowym samcem ociekającym testosteronem. Fajny sposób, żeby poratować skecz z ciekawym punktem wyjścia i nie do końca udanym rozwinięciem. Chociaż trauma to mi zostanie na dłuuugo xD

Pani Wandzia działa. Wywarła odpowiedni wpływ na pannę Adrianę, bo jej zdaniem była „paździerzem” xD Oczywiście nie za darmo, bo znów żąda prezentu. Tym razem to… no… tego… Paraporypańce. I znowu chyba nawet mi się spodobało. Boże, to jakiś wieczór cudów. Uszczypnijcie mnie, jak chyba śnię. To niewiarygodne, przecież żaden upadły kabaret, który znam, nie potrafił się potem podnieść… Ale w ramach świątecznej niewredności nie powiem, co mnie najbardziej rozbawiło. Bo to będzie trochę personalne i megaśnie złośliwe 😛

W ramach działania w fabryce musiało się wydać, kto narozrabiał. Cholera… co jak co, ale muszę przyznać jako dwukrotna adeptka teatralna, że ruch sceniczny coraz lepiej ogarniają i coraz mniej jest prywatnego „machania łapkami”… Zdolne chłopaki, oj zdolne 😀 A Wandzia znowu chce prezent, bo utrzymuje, że jeszcze nie dostała. Więc Mikołaj daje jej… kabaret Smile. I teraz naprawdę milknę. Biorę potężny łyk coli i się dziwię, co to jest, chociaż w sumie znając ich mogło być gorzej. Znacznie gorzej.

Wanda źle się czuje. Wytrzeźwiała, biedna 😀 Mikołaj chce jej jeszcze coś powiedzieć. Miało być romantycznie, ale… wyszło jak wyszło xD Chociaż intencje zostały odczytane prawidłowo i mamy happy end z duetem Bielika i Grosiakowej z Mikromusic. Jupiii. Ślicznie. Wprawdzie marzyło mi się od roku Radkowe solowe „Last Christmas”, ale to też mi odpowiada bardzo. Taka wisienka wieńczy świąteczne ciacho od Neonsów. Mniami. Zastanawiam się tylko cichutko, czy czasem nie zostało ono tak poszatkowane jak to zeszłoroczne. I czy te (ż)aluzje polityczne naprawdę były potrzebne. Ale póki nic nie wiadomo, a aluzyjki są drobne, to ciiiii. Cieszmy się. 🙂

2 myśli na temat “Neo-Nówka i spółka znów pod choinką”

  1. Właściwie tylko w jednym się nie zgodzę – podobał mi się skecz Smajli, ale ja ich tak ogólnie bardzo lubię. Za to rozumiem szok, jaki przeżyłaś przy PNN, bo miałam dokładnie to samo. No i Ani Mru Mru też, były już czasy, że nie mogłam na nich patrzeć, a teraz co widzę jakąś świeżynkę, to coraz bardziej mi się podobają 😀 W skeczu z zupą zmiótł mnie z kanapy Michał, bo ta rola statecznego duchownego wyszła mu niesamowicie. No i zamieszanie z „ojcami”. Bardzo smaczny skeczyk :-)A przy tatuażu… Cóż, widząc, co się święci zawyłam opętańczo „nieee, wszyscy, tylko nie ooon!”, bo obsadzenie Jabbara w roli geja wydawało mi się świętokradztwem (wspomniany testosteron, te sprawy :D), ale potem to już kulałam się ze śmiechu i nie zwracałam uwagi na takie detale 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *