U-la-la-la

Aghghghghgh.

Ostatnio dochodzę do wniosku, że im bardziej „uświęcone” za młodych lat wartości schodzą na psy, tym większą mam ochotę, żeby mieć to głęboko w dupie. No, ale się nie da. Niestety. Bo każde kolejne tego pokroju zdarzenie wywołuje u mnie falę przemyśleń, co, jak, dlaczego i po co. Cóż. Ta niebezpieczna czynność zwana myśleniem utrudnia życie w obecnej rzeczywistości. Aż chce się sparafrazować Gombrowicza i rzec: „Nie jestem ja na tyle szalonym, żebym w Dzisiejszych Czasach co myślał albo i nie myślał”.

Zaiste, jest mi wstyd, chociaż to nie ja narobiłam hardcorowego bigosu. Nie sądziłam, że do tego dojdzie. A jednak – każdy kolejny rok mego żywota skutecznie pozbawia mnie złudzeń.

 

Poza tym to chyba nic ciekawego. Jesień. Coraz chłodniej, coraz mniej słońca i preparaty witaminowe wracają na talerz. W szkole postraszono już nas próbną maturą (pierwszy egzamin już 3 listopada) i mam poważne obawy, jak mi pójdzie. Mimo to znajdę czasem chwilkę, dłuższą czy krótszą, żeby pomiędzy prezentacją na historię a nikomu nie potrzebnym materiałem na geografię zająć się czymś przyjemniejszym. Ostatnio za namową kolegi z jednego z forów odgrzebałam stare opowiadanie w klimatach fantasy, jeszcze z czasów gimnazjum. Z czterech stworzonych wówczas części zachowały się tylko dwie. Więc rozwijam i ulepszam tą istniejącą pierwszą połowę, a resztę napiszę od nowa. Póki jeszcze w ogóle pamiętam, o czym to było 😛 Cytując pana kolegę, nawet jeśli nie zostanę drugą Rowling, to mam szansę swoją twórczością uradować innych ludzi. Parę wcześniejszych opowiadanek nie zostało zbyt zbesztanych, więc… kto wie, kto wie?

Aha. I po miesiącu uczęszczania do szkoły wreszcie kupiłam brudnopis – czyli standardowe wyposażenie osoby uwielbiającej tworzyć sto rzeczy na raz także poza domem 😛 To chyba jedyny rodzaj zeszytów, które mimo zapisania od deski do deski nie lądują na makulaturze, stanowiąc później źródło ciekawych scrapsów na DeviantARTa. Swoją drogą przy przeglądaniu starych egzemplarzy można się nieźle ubawić – w jednym z gimnazjalnych brudnopisów znalazłam „ścianę skazańców”, czyli grono znienawidzonych nauczycieli w formie ściętych głów obok mojego autoportretu z siekierką 😛

 

Główne wydanie „Panoramy” o 18.00. Nius dnia – super-hiper-bohaterska walka rządu z czymś, co szumnie zwie się dopalaczami. Kolejna wiadomość – większość powodzian spędzi zimę w garażach, bo nie zdążą się odbudować. Isn’t it ironic, don’t you think? Wprawdzie wiem już od dawna, że ludzie, a zwłaszcza ci na szczeblach, uwielbiają odwracać kota ogonem przy pomocy rozdmuchiwania pierdół, ale mimo wszystko nadal mnie to dziwi.

Jedna myśl na temat “U-la-la-la”

  1. no cóż, jesień dla maturzysty jeszcze nie jest tak straszna jak wiosna… ja sobie powiedziałam, że jeśli nie zdam próbnej matury z matmy to dopiero wtedy idę na korki, bo niestety teraz mi się nie chce ;P eh pożyjemy zobaczymy ;] ale damy radę – musimy! :Dpozdrawiamwww.animrumru.blog.onet.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *