Ewenement

Święta, święta i po świętach. Jak zwykle. Przygotowań multum, a samego obchodzenia dwa dni. W porywach do trzech, bo ja i wtorek miałam wolny. No, ale to i tak stosunkowo mało. Toteż warto świętować na maksa. Co zresztą w domu zrobiliśmy, przez Wielkanoc odwiedzając krewnych z „obu stron” – w niedzielę rodzina taty, w poniedziałek rodzina mamy.

 

Niby to takie zwyczajne – święta z rodziną. Ale jak się okazuje nie do końca. Bo mnie takie rodzinne zjazdy… cieszą. Nawet jeżeli babcie próbują mnie przekarmić, ojciec z wujkiem sprzeczają się o to, czy Ford ma immobilizer, temat rozmowy schodzi na ciotkę, która podpadła wszystkim albo chrzestny po paru głębszych zaczyna w kółko gadać, że jego wszystkie chrześnice są piękne. Toż to przecież tylko drobiazgi, rzeczy irytujące na krótką metę. Tym bardziej, że często bywa tak, iż widujemy się głównie w dni świąteczne – raz na kilka miesięcy, pół roku. Rodzina to rodzina, zwłaszcza, że moja jest całkiem w porządku.

 

Czemu tak ni stąd ni zowąd wzięło mnie na ten temat? No cóż. Tak jak przewidywałam, przy okazji Wielkiej Nocy dopadła mnie refleksja. Podparta zresztą sporą dozą obserwacji. Kilka napotkanych przeze mnie osób zadeklarowało, iż nie cierpi świąt. Żadnych. Bo to „spędy rodzinne”, przebywanie z ludźmi, których się nie cierpi, sztuczne uśmiechy, udawanie zgodnej familii, ciągłe kłótnie… Zbieżność paru opini sprawiła, że ja – ciesząca się ze świąt, ze spotkania z krewnymi – poczułam się jak dziwak. Paradoks, nie? Dziewczyna o zdrowych relacjach rodzinnych w natłoku ludzi, którzy mają z tym większy lub mniejszy problem, wygląda jak ewenement. Nie, żeby to była ich wina. Skąd. Znam przynajmniej dwie osoby, które są zupełnie w porządku mimo silnej „niesympatii” do dni świątecznych, a co do jednej, to wiem, że ma ewidentny powód. Jakkolwiek w większości przypadków jest to znakomite wytłumaczenie dla zachowania niektórych osób. No wiecie. Jak ci się w domu nie układa, to wiadomo, dlaczego się zachowujesz tak, a nie inaczej. Dlatego z tym moim „dziwactwem”, jakim jest sympatia do rodziny i radość ze wspólnych spotkań, jest mi dobrze. Naprawdę dobrze 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *