Czary, mary, Koszalin

Wyglądam za okno, widzę kapiący deszcz oraz kwiatki mojej mamy gibane przez wiatr i dochodzę do wniosku, że to chyba bardzo dobrze, iż nie wpadłam na głupi w tych warunkach pomysł wybrania się do Koszalina. Oni pewnie teraz tam siedzą i trzęsą się z zimna, a ja będę grzać tyłek w moim ulubionym fotelu, pić Sagę z cytryną, żreć ptasie mleczko i oglądać wsio w TV. Niby nie to samo, niby na „lajfie” lepiej. Nie dzisiaj. Chrzanię takie na żywo, kiedy szczękające zęby moje i osób siedzących wokół zagłuszają artystów. I to przez bite kilka godzin. Dobrze wymarzłam na stosunkowo króciutkim kabaretoniku prawie rok temu w Jeleniej, jakbym miała takie warunki znosić dłużej, to ja dziękuję, nie bawię się w to.

W tym roku wymyślili sobie czary jako temat. Zobaczymy, jak wyjdzie. Nie chce mi się zbyt wiele pisać. Znowu, ale ciii. Będą jakieś małe myślniczki na żywo chyba. Ot, notateczki.

– Początek z politycznym posmakiem. Dlaczego ja się nie dziwę… („Znów przepychanki – fajna zabawa!”).
– Lord Waldemort… 😀 Wpływy filmu o pewnym małym okularniku z różdżką aż nadto widoczne…
– Neo-Nówka na dzień dobry. Czyli na to, co najlepsze, się nie trzeba naczekać 🙂 I… premierują w TV skecz o urlopie nad polskim morzem! Ja mówiłam, że to się może pokryć z rzeczywistością i w tym roku naprawdę tak się stało 😀 Wprawdzie jest pewna nieoczekiwana zamiana miejsc, bo rolę, którą na premierze we Wrocku grał Gawlin, dziś wziął Romek, ale to nie jest chyba aż tak istotne. I coś zmienili w tekście zdaje się, ale ciiiiii. „Poniemieckie monety z Benedyktem” i „Bambino na bambusowym kiju” 😀
– Banany północy… Mwyhyhyhy.
– Paranienormalni, wychodzę. No dobra, nie do końca, ale pokapowawszy się, że to skecz o lekarzu sportowców, ostentacyjnie wsadziłam nos w Gimpa i cieniowany właśnie rysunek. Nie patrzę, nie patrzę. Bo mi się jeszcze będzie ten Igor ze sztuczną szczęką śnił po nocach… brrrr…
– Mariola? OKURWA, NIE, BŁAGAM. Śpiewająca. ZABIERZCIE MNIE STĄD.
– Wyszedł Korólczyk i od razu jakaś wpadka u techników. Ale zdaje się, że Mariusz pięknie to ograł zza kulis 😀
– Łowcy.B zrobili magistra po 10 latach, bójcie się: będą uczyć wasze dzieci! D:

– Druga część. Wyrwigrosze z nowinką, polityczną, aż miło 😀
– Raczki. I to chyba też z nowinką… „Yes, to był nasz pies”. Uczta się języków, bo będzie ciężko w konsulacie! 😀 Aha. Po „Żebyś ty, franco, suki nie zaznał!” rozbolał mnie brzuch.
– Piosenka też nowa. Yay. *gibie się i nuci refren*
– Koń Polski zrobił skecz o gejowskim ślubie. OJEZUSIESŁODKI, pękłam. A gdy publika zaczęła skandować „Gorzko, gorzko”, to padłam. Po kim, jak po kim, ale po nich się nie spodziewałam. Masakra… pozytywnie, oczywiście 😀
– Myślałam, że ja tego całego FOCHa nie kupię. Chociaż Małczyk w sutannie to niezły widok. Ale chyba trafiłam na lepszy numer niż ten, który nie zrobił furory w Płocku, bo mi się nawet podoba… No dobra, nie całe, ale jakoś w porównaniu do tego, co niedawno strzelali jako FCH, to… łykam to, łykam gładko.
– Mag ze Słupska? Znikająca noga? O co cho? Aaa. DKD.
– Ależ ta Marylka się wylaszczyłaaaaaaa.
– „Wąchaj bidon, łajzo!”. „Wielkie mi towarzystwo. Dresiarze i galerianki”. „Znowu mamusia tacie Gmochy rysowała”. Cholera, nie mogę, nawalają tekstami jak kałasznikow xD
– Męczącym zachciało się reggae 0.0 Wyższa Szkoła Jamajskiego Flow imienia Radosława Bieleckiego? xD Ale nie, jest okej.

– Trzecia część. Znowu Neonsi, ale w tym „znowu” brak jakiegoś marudzenia czy zniecierpliwienia… Chociaż po raz kolejny spotkanie Obamy z Bronkiem 😀 „You know Bono from U2?” 😀
– Beata. Wymiata. Oj, rym 😀 Swoją drogą ostatnio ten temat jest mi dziwnie bliski… Aha. Ja chcę ten naszyjnik.
– DKD mi przeleciało.
– Jarek znowu w roli jakiegoś skrzywionego pokopańca, to już mnie boli. Chociaż ten skecz ma dobre momenty („Ryzyko to jest kupować wędliny na Allegro!”, „Wstyd to jest się przespać z przyjaciółką swojej babki!” – już kiedyś to cytowałam, ale kocham to :D).
– Jurki śpiewają, o…
– Kilkumiesięczny kabaret panów powyżej 50-tki, którzy poznali się na jakimś ranczu… Widok tych dwóch i gęba sama mi się jakoś uśmiechnęła 😀 Czarny humor, yeah.
– Drogówka? Znowu? Ej no… Chociaż nie nowa, bo z Murzynem. Niechaj będzie. Bo „Co, ten negatyw?” 😀
– Lord Waldemort (Waldemord?) się buntuje, bo nie chce być mięsem na finał. I dlatego wychodzi tak, jak zawsze.

O! Chyba mi się udało z tą „krótkością” 😀 Bo i chyba nie było kiedy pisać, kiedy tak człowiek prawie ciągle się śmieje… Powtarza się sytuacja z zeszłego roku – Koszalin lepszy od Mazurskiej. Trzy godziny przed TV, a naprawdę uważam za stracone może 15 minut? (Wiadomo, które. Heh.) To chyba faktycznie czary… 😀
XVII Festiwal Kabaretu w Koszalinie. Zaliczono. Z zadowoleniem. Istnienie ewentualnych wpadek pomijamy. Plusów było więcej. Dziękuję za uwagę 🙂