Coś tak czułam, żeby ostrożnie chwalić „Latający Klub 2”, bo po kilku udanych odcinkach znowu wszystko popsuli.
Myśl pierwsza: wyjdź na scenę, powiedz coś w stylu „Putin jest gupi” i publisia z automatu uzna twój skecz za megaśmieszny. Nawet, jeśli w zasadzie jest płaski jak naleśnik. Działa równie skutecznie jak słowo „dupa” albo rubaszny tekst o seksie.
Myśl druga: Łowcy.B bez Pawła i Mariusza długo raczej nie pociągną, teraz jestem tego pewna.
Myśl trzecia: premier. Znowu. Premier. Booooożeeeee.
Myśl czwarta: powtarzam myśl drugą.
Myśl piąta: 7 Minut Po nadal nie jest dobre. Metka kabaretu „artystyczno-literackiego” nie zastąpi porządnego żartu.
Myśl szósta: dzięki bogom za Aldonę Jankowską.
Myśl siódma: Noo, odcinka tak idącego z prądem jak zmięta gazeta to chyba jeszcze nie było!
Krótko wyszło, bo co tu się rozpisywać, znowu mała koniunkturka okazała się być ważniejsza niż jakość i to na tyle, żeby na jej rzecz rozpieprzyć naprawdę solidną do tej pory serię „Klubów”. Kiedyś podobne postępowanie przestanie mnie dziwić i przyjmę takie równanie wartości za absolutny pewnik, ale dzisiaj nie jest ten dzień i szlag mnie trafia.
Łowcy.B bez Pawła i Mariusza? A co Łowcy.B robią bez Mariusza..?
Chyba źle się dzieje w państwie duńskim.
A żebyś wiedziała, a żebyś wiedziała… Nie chciałam się uprzedzać do tej zmiany, ale fakty są bezlitosne.