Trochę Wyrwigrosza (z wyprzedaży u Konia Polskiego)

W związku z 25-leciem Konia Polskiego jednak coś naskrobię. Niedużo – bo wprawdzie lubię panów, ale bez szału. No, ale muszę! Bo Wyrwigrosz. I Rak. A właściwie to Respondek. Ale tych ostatnich mało dość było. W szczególności Krisa.* A Krakowiaki dopiero w trzeciej części. No, ale byli! Łukasz monologował, Maurycy rozprawiał o nazwie Konia Polskiego, potem z Becią i Andrzejem śpiewał, a na koniec Moryś i Łukasz gościnnie zagrali w „końskim” skeczu. Hurraja!

 

Swoją drogą nie chwaliłam się, ale tzw. płytę z parodiami, czytaj „Hit hit hurra”, dostałam 6 grudnia jako prezent mikołajkowy, który leżał sobie nieruszony aż do świątecznych porządków. W końcu w przeddzień Wigilii odpakowałam i wrzuciłam w odtwarzacz. I fajnie jest, „Babę Jagę” czy „Trzech rumuńskich tenorów” przewijałam po kilkakroć. Tą pierwszą znacznie więcej razy. Chociaż w studyjnych wersjach brakuje im trochę życia. A przynajmniej w stosunku do tych granych na festiwalach, w telewizji, na występach… Ale i tak jest ok. I książeczka przy płycie piękna. Odpowiada na przykład na pytanie, skąd inspiracja do piosenki „Jesteś spalona”. Bynajmniej nie od „koleżanki, która przypadkiem zatrzasnęła się w solarium” 😀

I pomyśleć, że kiedy pan Łukasz (tak, pan, w tym kontekście – osobistym, nie recenzenckim – to pan) podesłał mi próbki piosenek jeszcze przed wydaniem płyty, pomyślałam: „Ożesz w mordę. To się nie uda! Te piosenki są jakieś… nie takie”. A jednak. Cudownie jest się tak pomylić.

 

 

* Chociaż moment, kiedy w piosence na finał któraś Koniczynka próbowała go owinąć swoim boa, a on totalnie nie wiedział, o co kaman, był epicki 😀