Neo-Nówka spod choinki

„Neo-Nówka wesołych wiadomości” z racji dnia emisji (Pierwszy Dzień Świąt!) stała się sama w sobie wesołą wiadomością. Porcja świeżych Neonsów na święta, a to ci prezent! A że Boże Narodzenie to święta radości, postanowiłam opisać całość w wersji radosnej właśnie. Czyli wszystko to, co pojawiło się tam, a było nieśmieszne i niefajne, zostało przemilczane, żeby nie burzyć nastroju wesołych wiadomości 🙂

 

Werble, Piotr K(a)raśko i zaczynamy… no prawie! Na scenie zjawiają się trzej dziwni panowie i pokrętnym tłumaczeniem zbywają gościa. Jeden z nich to niejaki Heniek, do drugiego trzeci zwraca się per „Adam”. Skądś znani, nieprawdaż?… 😉

Swoją drogą konwencja „informacyjna” (i Adam mianowany pogodynką!) uderzająco wręcz przypomina koncert galowy tegorocznych LWHiS… Chłopcy postanowili zostać krawcami i przerobili jednak nieco obciachową kieckę na względnie wieczorową kreację? Jeżeli to się uda, nie mam nic przeciwko… No zobaczymy! Heniek bawi się dżinglami i czyta pierwsze niusy…

[Tu następuje długie, wymowne milczenie. Długości około jednego skeczu, przerywane zdawkowymi uśmieszkami pod nosem i siorbnięciami owocowej herbatki. Jak na przewidywane „możliwości” nie było tak źle, włącznie z ponoć kiepską puentą. No, ale i tak to nie to, to nie tooo…]

Jest Heniek, to musiał pojawić się i jego przyjaciel Cześkiem zwany. A potem tradycyjne polskie wesele… czy ślub… Nie, nie z tej stajni, której się spodziewałam! Od Nowaków! W dodatku taki, na który przybyła tylko panna młoda. Pan młody się spóźniał, a że księdzu się baaardzo śpieszyło, wzięto dublera. Niewyspowiadanego, więc… oj, grzesznik 😛 I lojalne ostrzeżenie: Panowie! Jeżeli kiedykolwiek stawicie się na występie Nowaków, nie podnoście panny młodej! No chyba, że chcecie z nią śmigać do ołtarza…

„A teraz wracamy do naszych szalonych wiadomości”… 😀 Także kulturalnych, stąd Grupa MoCarta. Filip edukuje Heńka, co to za pudełko, na którym będzie grać 😀 Co więcej, pozwala mu zagrać na swoich skrzypach, co jest dosyć… trudne, bo Heniek nie wie, o co kaman. Ale coś tam z tego wyszło w sumie… Potem już MoCarci solo, z odrobiną świąt, Hare Kryszny, rytmów hindusko-żydowskich… Taki śmieszny misz-masz, jak to u nich ^^

„Szałowe te wiadomości się robią, coraz bardziej” – rzekł Heniek 😀 Coś w tym jest… Nie ogarniam tego, co się dzieje w ich świecie 😀

[Tu Dagmara ponownie milknie i popija truskawkową Sagę… Tylko dziwi się, co robi tu Bartosz K. To przecież nie ten skład… chyba ma nieaktualne dane.]

Już miały być kolejne niusy, ale… przyszli kolędnicy. Diabeł z turoniem, anioł, góral i chyba jeden z trzech króli. Tacy dziwnie podobni do Grupy MoCarta… nawet takie samo instrumentarium mają i grają 😀 Gdy dostają mandarynki i stówkę, idą sobie, a Heniek czyta kolejnego niusa o pewnej piwnicy, gdzie kryli się różni tacy…

Hm, hm, hm… czyżby pan Ciołek (z Łopówkowa)? Ależ oczywiście, z nieodłączną piosenką. Kiedyś chyba wspominałam, że to przykład piosenki, która powstała i była taka se, ale nabrała zdrowia i rumieńców dzięki interpretatorowi… Zdolny on, oj zdolny. Już wcześniej umiał śpiewać, ale – kurczę! – dzisiaj w pewnym sensie przyłapałam go na tym, że… nauczył się jeszcze lepiej! Skubaniec! I tak pięknie zakończył pierwszą część.

 

Daga skoczyła po śledzie, a tu druga się zaczęła. Nie jednak od Bacha, jak to śpiewał Wodecki, lecz od MoCarta. Panowie „tańczą” na biurowych krzesłach, a to ci bal! A potem wracają w gipsie i w takim stanie życzą zdrowych i wesołych świąt… Oj 😀

Heniek dzwoni do żony. Musi się wytłumaczyć, czemu nie przyjdzie na kolację. Później prezentuje Top 5 Strajków. Znamy chyba wszystkich nominowanych… ej, chwila! A bibliotekarki? 😀

[Tu Dagmara wpycha sobie do ust świątecznego rolmopsa i milknie na cały skecz, zastanawiając się, z czego ci ludzie się śmieją.]

Zostajemy w krainie mediów. Ponoć. No, ale teraz na scenę wkracza Neo-Nówka! Śpiewa… i to jak! Michał zrobił spore postępy od czasu „Naszej Gminy”. Romek… no cóż… nadrabia temperamentem. Wiem, że słowa „Roman” i „temperament” postawione obok siebie śmierdzą oksymoronem, ale naprawdę tak jest 😀 A piosenka… muszę się rozejrzeć za jakąś empetrójką…

Wiadomości sportowe! Prowadzi niejaki Dariusz, obdarzony fizjonomią Radosława. On sam chyba lubi ten numer, bo kurzy w nim papierosa. Czyli że może sobie zapalić w trakcie występu, kiedy zwykle nie ma takiej opcji. Swoją drogą… dlaczego zawsze trzeci Neons jest palaczem typu „smoczego” (czytaj: kopci jak smok)?

A teraz prognoza pogody. Na pięknej mapie (aczkolwiek o dyskusyjnej aktualności) Adam opisuje zjawiska atmosferyczne. „W tym roku pogoda nad Bałtykiem była cudooowna…” 😀

Widownia szaleje! Kobiety piszczą! Co się stało? Otóż Bóg im się objawił. Ten, który tak pięknie się gotował… Będzie „Niebo”! Widzowie nie mogą cierpliwie usiedzieć, entuzjastycznie witają skrybę i świętego Piotra 😀 Aczkolwiek ostrożnie – śmiech Radka może powodować uszczerbek na zdrowiu…

No i to już koniec wiadomości… K(a)raśko wrócił, a Heniek zapewnił, że niczego nie dotykał… 😀 A na finał znana polska pieśń świąteczna, „Last Christmas” – kto zna? Tak czy siak… ja w przyszłym roku pod choinką chcę znaleźć płytę, na której Radek śpiewa ów szlagier. Bez chórków. Kto mi to wyda (bo kupienie to już żaden kłopot dla mnie)? Proszę. Prooooszęęęę. Proszę-proszę-proszę-proszę-proszę-prooooszęęęęę!

[Tu Daga robi tak zwane mangowe oczka. Tu też kończy się notka. Wesołej reszty świąt i naprawdę, nie przejadajcie się!]