5! 5! 5!

Ha! Pięć lat, pięć, jak palców u mojej prawej ręki! U lewej zresztą też… 😀 Z dniem 1 grudnia mój blog dokładnie tyle skończył. To sporo ogólnie, a jak na tendencje „środowiskowe” to nawet rekord – większość znajomych odpada bardzo szybko z blogowania, a potem nie mam czego czytać… 😛 Chociaż Durmik ponoć swój pierwszy blogowy wózek ciągnęła 7 lat, także nie mam czym się jarać chyba.

 

Trochę liczb.

W sumie przez te pięć roczków mojego bloga odwiedzono 88 456 razy, w tym aż 30 531 w przeciągu ostatniego roku (tu następuje z mojej strony szczere „O!”). Komentarzy pozostawiono 821, z czego w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy 159. Cytując zeszłoroczne podsumowanie, w 2004 roku, a właściwie przez ostatni jego miesiąc, napisałam 5 notek, w 2005 roku – 59, w 2006 – 70, w 2007 – 88, w 2008 – 81, zaś w 2009, a raczej przez jego 11 miesięcy – 99. To razem daje 402 notki w ogóle. Rozkręcam się chyba 🙂 Swoją drogą wynika z tego, że notka „jubileuszowa” będzie setną w tym roku!

 

A teraz tak trochę żywego słowa, a nie suchych statystyk.

No co ja mogę powiedzieć?… Cieszę się, żem nie skapitulowała jeszcze, że w ogóle taka durna myśl mi nie przyszła do głowy i toczy się, toczy akcja blogowej powieści o pannie Daguchnie, właśnie niej, przybyszce z planety Zadyma, co to wierzy, że najbliżej nieba są samoloty, a najbliżej jawy jest marzenie, że dużo nie można, dużo nie trzeba mieć, ale która z drugiej strony don’t wanna be a comedian idiot. Czy powieść to ciekawa – nie wiem, ale są zwroty akcji, jest rotacja pośród drugoplanowych bohaterów, a ci, którzy niezmiennie trwają i pojawiają się, ulegają pewnemu „rozwojowi charakterystyki”. Są i nieproszeni goście, no ale w Sieci się tego dziadowstwa nie ustrzeżesz 😛

 

Tak czy siak – życzę sobie następnej piątki i żebym miała o czym tu skrobać 😀

 

P.S. Durmik pośpieszyła z życzeniami już pod notką o Hrabich w Jeleniej – arigato 🙂