Z dziennika adepta: Dzień VI – Powiew weekendu (8 sierpnia, sobota)

Dzisiaj właściwie nam odpuszczono. Bo sobota, bo już bardzo dużo zrobiliśmy itp. Nie było porannego „rozśpiewania”, za to z panem Jackiem najpierw robiliśmy ćwiczenia dykcyjne, a potem to, „co młodzież lubi najbardziej” – ćwiczenia na wyobraźnię i koncentrację. Na początek trzy berki – ze zmianą sposobu chodzenia, przytulany (żeby nie dać się złapać, trzeba było na 5 sekund przytulić najbliżej stojącą osobę) oraz łańcuchowy (kolejni złapani tworzą łańcuch aż do schwytania ostatniej osoby). Ten ostatni trochę nam nie poszedł, bo się nam łańcuch posypał 😛 Potem zadanie: wejść na scenę, przestraszyć się czegoś i uciec. Po swojemu. Było nawet zabawnie, chociaż… Prawdziwe apogeum nastąpiło przy kolejnym zadaniu, polegającym na przejściu sceny po skosie w wybrany przez siebie sposób z wybranym przez siebie dźwiękiem i to tak, żeby nie zdublować pomysłu kolegi/koleżanki. Ja przedreptałam trzymając się za kostki i miaucząc, a z kolei np. Czarek zgrywał cwaniaczka, zaś Dominika vel Niunia szła bokiem trzymając się za włosy i na środku sceny wygłaszając: „Głodzilla kontra nadzienie kakaowe!” xD Następne zadanie polegało na tym, że podzieleni zostaliśmy na dwie grupy i w każdej jedna osoba wychodziła na środek i zaczynała odgrywać pewną czynność. Kto się domyślił, o co chodzi, wstawał i się przyłączał. Wbrew pozorom to wcale nie było proste. Czarek ze swoją grupą przedstawili popijawę na ognisku (włącznie z „odpadającymi” uczestnikami imprezy :D), zaś druga pod wodzą Mateusza (w której byłam także ja) – scenkę na siłowni. A kiedy przyszło do przedstawienia wspólnej sceny, to niektórzy źle odczytali intencję i tak część pokazywała ulicę, a część knajpę xD Było też ćwiczenie z wyimaginowaną piłeczką, gdzie Później jeszcze ostatecznie szlifowaliśmy tekst „Lokomotywy” (pewnikiem pan Jacek chciał sprawdzić, czy nauczyliśmy się go w końcu :P). Po przerwie już właściwie do końca pracowaliśmy z panią Grażyną nad sceną potańcówki. Znowu było dosyć zabawnie, bo chłopcy zgodnie ze scenariuszem w tym momencie odstawiają pewien występ 🙂 W sumie reszta za bardzo nie nadaje się do zdradzenia, bo to istotne elementy fabuły 😛

 

Z innych rzeczy:

– Łukasz napaciał nam plakat. Do obejrzenia w gablocie przed teatrem.

– Inaczej niz rok temu, jutro (niedziela) mamy wolne. Niespodzianka. Toteż do teatralnej opowiastki z dziennika adepta powrócę zapewne w poniedziałek.