Na 4 dni przed rozpoczęciem warsztatów… umieram z nudów. A niby mam wakacje. To taka prawidłowość, im więcej masz wolnego, tym bardziej się nudzisz. Dlatego w ramach kreatywnego zajmowania sobie czasu pomyślałam – a co tam, skrobnę coś na bloga.
Co robić w wakacje? (oparte na własnych doświadczeniach, oczywiście)
– Możesz ruszyć na miasto na małą eskapadę po sklepach. Z tym, że na dłuższą metę można się spłukać, a i samo oglądanie po jakimś czasie nuży.
– Możesz pójść na lody albo do baru. Ale… może się okazać, że żadnego ze znajomych nie możesz zabrać ze sobą – a to zajęci, a to rodzice nie puszczą (uroki posiadania nieletnych kolegów/koleżanek, bardzo odczuwalne przy zbieraniu ekipy na wieczorny wypad na drinka), a to wyjechali… A samemu się nie chce
– Możesz pójść do kina. Chociaż pewnie okaże się, że albo zamknięte albo grają tylko „Epokę Lodowcową 3”, której nie chce ci się oglądać, bo nie widziałeś dwójki.
– Możesz wybrać się na jakąś imprezę tzw. masową. Koncert, festyn, kabaret, co tam wypadnie. Pewnie i tak okaże się, że żadnej jak na złość nie ma.
– Możesz oglądać maraton powtórek w TV. Tylko, że mi się wydawało, że chciałeś się rozerwać na świeżym powietrzu, a pognić przed odbiornikiem możesz, jak się pogoda schrzani…
– Możesz siedzieć przed kompem i robić masę różnych rzeczy. Czatować, grać w gry, pustoszyć Allegro. Ale jw.
– Możesz pójść na basen. Z tym, że jeden nie działa wcale, a drugi jest zdecydowanie „taki se”. No i znowu problem pod tytułem „samemu się nie chce”.
– Możesz spróbować coś napisać (oczywiście, jeżeli masz talent 😉 ). Z tym, że jak wena ogłosi protest, to będzie ciężko.
– Możesz złapać kocyk, rozłożyć się na balkonie i się poopalać. Z tym, że po kolejnym „wystąpieniu” onkologów straszących czerniakiem w TV totalnie ci się odechciewa.
– Możesz poczytać książkę – też na balkonie. Ale po siedemnastym egzemplarzu rozbolą cię oczy.
– Można robić multum innych drobiazgów w domu – rysować, sprzątać, zrobić obiad. Każdy przy ciągłym powtarzaniu się nudzi.
Wniosek? Najlepiej w wakacje pójść się zdrzemnąć. Chrrrr. Dziękować bogom, że te warsztaty już niedługo i będę miała moc zajęcia na dwa tygodnie.
(Nie bierzcie sobie tego do serca. Ja tylko tak zabijam nudę.)