Nie takie już młode wilki…

Kolejny raz w swoim życiu obejrzałam „Młode wilki” i dopadła mnie mała nostalgia. Mało mnie obchodzi, że to nie jest kino najwyższych lotów, a maturzystów grają aktorzy grubo po dwudziestce (którzy zresztą na swoje lata nie wyglądali). Bo to bardzo fajna, chociaż mało optymistyczna pocztówka z czasów, kiedy nie przerastałam jeszcze kuchennego stołu, w radiu rządziło Varius Manx z Lipnicką na wokalu, ludzie wierzyli w „młodą demokrację”, a komputer IBMu to był szał ciał i megaszpan. Mało optymistyczna? Bo – chyba nie zrobię tu wielkiego spoilera – dla głównych bohaterów wszystko się kończy źle. Chyba. Kto pamięta ostanią scenę, ten wie, o co chodzi. No i pewnie też dlatego, że sympatycznie zapowiadający się w tym filmie Tomek Preniasz kiepsko skończył. Niestety, rodziców się nie wybiera. A tak poza tym to wszyscy byli wtedy tacy młodzi… Taaa, a niby to nie tak dawno. A to już piętnaście lat… Starzejemy się wszyscy, nie ma rady. Swoją drogą… mówiłam wam kiedyś, że za smarkacza wielbiłam Zbigniewa Suszyńskiego, czyli filmowego Skorpiona? Nie? No to mówię.

 

Niby film komercyjny, jakie robi się i teraz, ale tamte a obecne… Łuhu. Niebo a ziemia.

 

Ahhhh, zapomniałabym – jest tam jedno fajne przesłanie. Oczywiście poza tym, że miłość do szybkiej forsy nie popłaca. Jakie? Że kujony zawsze mają przesrane, prędzej czy później. Co z pewnych względów przyprawia mnie o sardoniczny uśmieszek…

 

A na koniec, tak apropos Varius Manxów „Pocałuj noc” – czyli kawałek z napisów końcowych i jedna z lepszych ich piosenek w ogóle. Widzicie, nawet pop miewał wtedy ładne, mądre teksty. Swoją drogą w filmie wykorzystano kilka ich piosenek, chociażby inny mój ulubiony utwór „Dlaczego ja”, znany powszechnie jako „Zabij mnieeeee, ona to zrooobiiii…” 😛

(Muszę niestety linkować do Wrzuty, bo na YT naturalnie Sony przypieprzyło się o prawa autorskie i na terenie naszego pięknego kraju film jest niedostępny. Mówię wam, jeżeli kolesie z „Jutjuba” wierzą, że ten serwis pociągnie wyłącznie na filmach z wesel i nagraniach z domowego archiwum, to życzę powodzenia.)

 

P.S. Kupę czasu nie piszę nic o oglądanych filmach, zauważyłam… Bo z ilością szału nie ma, a i nie są chyba dość fajne/ciekawe/masakrycznie spieprzone, żeby strzępić klawiaturę. No. Może „Trzeci” widziany wczoraj, ale załapałam się tylko na ostatnie pół godziny… Tak mnie coś wzięło, bo znalazłam na dysku nieukończoną notkę o „Zmowie” Petelskiego, porzuconą… trzy miesiące temu. Ale chyba zbiorę się w sobie, dokończę i wrzucę.

Jedna myśl na temat “Nie takie już młode wilki…”

  1. Kurczę, „Młode wilki” to jeden z moich ulubionych filmów z nastoletnich lat. A niedawno się zastanawiałam co ja w nim widziałam… Ale muzyka jest w nim rewelacyjna, tworzy niesamowity klimat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *